HomeStory

Trudniej jest zaprojektować krzesło niż dom\” – usłyszałam studiując na Wydziale Architektury. Wtedy, oddając semestralny projekt domu jednorodzinnego, nad którym pracowałam przez 5 miesięcy, to zdanie wydawało mi się nieprawdziwe. Od tego czasu zaprojektowałam niewiele budynków i bardzo wiele mebli. I zrozumiałam, że krzesło jest meblem, w którym nie da się ukryć najmniejszej niedoskonałości. Jego wygląd i ergonomia stoją w jednym szeregu, skala mebla nie pozwala ukryć błędu. Wzrok ogarnia cały mebel, a niewielkie siedzisko i oparcie krzesła od razu weryfikuje wygodę. Projektując wnętrza domu krzesła dobieramy starannie, bo stół jest sercem domu bardziej niż kanapa i fotele. Szukając krzeseł do swojego mieszkania obejrzałam tysiące projektów, zanim zdecydowałam się na duński projekt z lat sześćdziesiątych. Długo zastanawiałam się nad thonetami – to ponadczasowa klasyka, która odnajduje się świetnie we współczesnych wnętrzach. W Polsce mamy jedną z fabryk założonych przez Michaela Thoneta – pioniera w dziedzinie masowej produkcji mebli giętych. Thonet urodził się pod koniec XVIII wieku w Austrii. Był prekursorem w dziedzinie technologii giętego drewna. Jego krzesła do dziś są najbardziej rozpoznawalnymi projektami na świecie. Założył kilka fabryk w Europie, między innymi w Austrii, na Morawach i w Polsce. Fabryka w Radomsku nadal funkcjonuje, wśród zawirowań historii wielokrotnie zmieniała swój statut. Ale ciągle produkuje \”thonety\”. Piszę o tym, bo coraz częściej te krzesła pojawiają się w publikacjach, szczególnie we wnętrzach skandynawskich. Mamy je na miejscu, w przystępnych cenach. Wśród zalewu chińskich mebli \”inspirowanych\” warto pokusić się o oryginał w dobrej cenie, z polskiej fabryki z historią.