HomeStory

Wyobrażam sobie, że osoby dla których projektuje Vincent Wolf to wrażliwi esteci, trochę niezdecydowani i lubiący zmiany. Interesują się sztuką, ale nie są artystami. To raczej krytycy sztuki, którzy stwarzają pozory, że nie przywiązują zbytniej wagi do wystroju swojego mieszkania. Jest pięknie mimochodem, trochę od niechcenia. Za chwilę nowy obraz lub rzeźba zmienią całą scenerię, a meble porozstawiane po kątach będą czekać na chwilę, kiedy znów znajdą się na pierwszym planie. A pan Vincent jakim jest architektem? Śmiałym wizjonerem, podróżnikiem, poszukiwaczem pięknych przedmiotów, którymi wypełnia domy swoich klientów. Fotografem, który swoje wnętrza utrwala na zdjęciach i publikuje w pięknych albumach. Utalentowanym projektantem, który potrafi stworzyć wnętrze spójne i jednocześnie otwarte na zmiany. Kiedy brakuje mu weny, szuka miejsca na postawienie wielkiego lustra. W jego wykonaniu to zabieg efektowny i skromny jednocześnie. Skromny, bo to co się w lustrze odbija to dom jego mieszkańców, a nie Pan Wolf. Tak mi się przynajmniej wydaje…