HomeStory

Dołączyłam do projektowania tego domu, kiedy skończona była pierwsza kondygnacja.
Był chłodny i jesienny dzień, kiedy pierwszy raz pojechałam do Magdalenki.
Dwa lata później, w upalne, słoneczne lato wprowadzili się do domu mieszkańcy i musiałam odciąć pępowinę. Budynek przestał być moim miejscem pracy- stał się czyimś Domem i chcąc nie chcąc, trzeba było się pożegnać.
Odwiedziłam właścicieli kilka razy, kiedy już w nim mieszkali. Za każdym razem znajdowałam coś nowego w wyposażeniu wnętrza, co sprawiało, że dom coraz bardziej stawał się miejscem swoich mieszkańców, a nie moim.
Po kilku latach, kiedy właściciele zmienili miejsce zamieszkania – pojawiła się możliwość zrobienia sesji zdjęciowej i publikacji.
Dopóki dom był zamieszkały, właściciele nie chcieli go pokazywać.
Rozumiem to i szanuję, bo sesja zdjęciowa jest zaproszeniem do domu nie tylko fotografa i stylistki, ale przede wszystkim czytelników wnętrzarskich gazet. Nie każdy chce zapraszać do swojego domu nieznajomych gości i dzielić się częścią swojej prywatności.
Kiedy zapadła decyzja o sesji zdjęciowej dom nie był już domem swoich pierwszych mieszkańców.
Niby wszystko było na swoim miejscu, ale brak osobistych drobiazgów sprawiał, że dom znów wyglądał jak moje miejsce pracy sprzed lat, zanim został zamieszkały.
Kasia Sawicka- stylistka i Aneta Tryczyńska- fotograf wyczarowały na zdjęciach świetlisty, szczęśliwy dom. Z ogromnym wyczuciem na chwilę udomowiły go i sprawiły, że znów stał się zamieszkały. Wypełniły go albumami, paterami, kwiatami, poduszkami i innymi akcesoriami dzięki którym dom odżył.
Oglądając zdjęcia w Werandzie wiem, że mimo ogromu pracy inwestorów, architektów i wykonawców, którzy pracowali przy realizacji projektu, to stylistka i fotograf są autorami końcowego efektu na zdjęciach. I cieszę się, że dom, który wydaje się skończony ma jeszcze tyle możliwości aranżacji.
Zdjęcia pochodzą z listopadowej „Werandy”.
Autorką zdjęć jest Aneta Tryczyńska.
Stylizacja: Kasia Sawicka.